Mariusz Kycko w sobotę nie strzelił żadnej bramki, ale nadal zdecydowanie przewodzi klasyfikacji strzelców
(Fot. MAREK SZTOCHEL)
W rundzie jesiennej Kycko strzelił 27 goli. Sobotni mecz był dopiero drugim w tym sezonie, kiedy nie udało mu się trafić do bramki przeciwnika. Popularny „Dziadek” miał dwie dobre sytuacje, ale zabrakło mu szczęścia. Raz trafił w słupek, a innym razem zbyt długo zwlekał i został przyblokowany przez obrońcę gości.
– Mariusz zastąpił w roli kapitana Przemka Kitę, który nie mógł zagrać. Po meczu koledzy śmiali się, żeby następnym razem opaskę wziął kto inny, bo z nią znacznie trudniej o bramki – opowiada Robert Wieczerzak, szkoleniowiec Hetmana.
Kycko może pozwolić sobie na słabszy dzień, gdyż ma świetnego partnera w ataku. Przemysław Gałka, który w sobotę popisał się hat-trickiem, zdobył już siedemnaście goli w czternastu spotkaniach. Jego dorobek mógł być jeszcze większy, ponieważ w sobotę zmarnował przynajmniej trzy dogodne okazje.
– O ile z pierwszej połowy mogę być zadowolony, o tyle w drugiej był dramat pod względem skuteczności. Moi piłkarze nie trafiali w niesamowitych sytuacjach. Musimy poprawić ten element gry, bo w okręgówce pewnie i tak będziemy wygrywali, ale na czwartą ligę to może być za mało – dodaje Wieczerzak.
Goście przed meczem sami skazywali się na porażkę.
– Hetman to zespół nie z tej ziemi. Urwanie mu punktów jest niemożliwe – twierdził Józef Łebko, kierownik Relaksu. Piłkarze z Księżpola wyszli na mecz przestraszeni i bardzo szybko poddali się rywalom. Po przerwie okazało się jednak, że z zespołem z Zamościa można powalczyć. Relaxowi udało się strzelić dwie bramki – pierwszą z kontry po błędzie Jakuba Hałasa, a drugą z rzutu karnego.
– Obiektywnie muszę przyznać, że gdyby gospodarze wykorzystali wszystkie sytuacje, jakie sobie stworzyli, zdobyliby co najmniej drugie tyle goli. Oni po prostu potrafią grać w piłkę – podsumowuje Marek Grelak, szkoleniowiec Relaksu.
AMSPN Hetman Zamość – Relax Księżpol 7:2 (5:0)
Bramki: Gałka (4, 39, 60), Czady (38, 45), Mazur (17), Szura (73) – Beda (65), Gawroński (75 z karnego).
Hetman: Hadło – Kornas (68 Józefko), Mazur, Wurszt, Koszałka (68 Rabiega), Czady, Hałas, Rajtar, Szura (75 Watraczuk), Gałka (68 Stopa), Kycko.
Relax: Miazga – G. Grelak (15 Jarosław nazwisko), M. Grelak, Michał Birut, Mateusz Birut, Świąder, Beda, Duda, Gawroński, Potocki, Śliwiński (46 Łebko).
Sędziował: Arkadiusz Łaszkiewicz.
Odmieniony Tur
Piłkarze Olimpii Miączyn zapewnili sobie punkt dopiero w ostatnich sekundach. Po bramce na 2:2 sędzia nie wznawiał już nawet meczu.
– Można powiedzieć, że opatrzność nad nami czuwała. Ale wcześniej zmarnowaliśmy trzy „setki”, więc moim zdaniem remis jest sprawiedliwym rezultatem – twierdzi Piotr Welcz, szkoleniowiec Olimpii.
Olimpia Miączyn – Entra Sparta Łabunie 2:2 (1:0)
Bramki: Robak (20), Żyła (90) – Grula (57), Burdzy (64).
Olimpia: Szczepaniak – Markiewicz, Różniatowski, Karpiuk, Jachorek, Chmiel, Żyła, Sobczak, Kołodziej, Lemiecha (65 Pachla), Robak (75 Czady), Łyp.
Sparta: Wołoszyn – Kozioł (72 Wilczyński), Daszkiewicz, Marciniewicz (46 Wójcicki), Jarosław Wolski II, Szerafin, Burdzy, Adamczuk, Wyrostkiewicz (60 Nowak), Juszczak, Grula.
Sędziował: Artur Tymecki.
Bohaterem Aleksandrii został Artur Kukiełka, który popisał się hat-trickiem. Rosły defensor strzeli wszystkie trzy bramki głową po stałych fragmentach gry. – Będzie musiał postawić kolegom po piwie za dokładne dogrania – śmieje się trener gości Hubert Chmura.
Victoria Łukowa/Chmielek – Aleksandria Aleksandrów 1:4 (1:1)
Bramki: Syty (40) – Kukiełka (24, 55, 78), Szwed (65).
Victoria: Krystianiuk – Ciryt, Paluch, M. Szostak, Olszewski (70 Postrzech), Tadra, Syty, A. Regiel (80 Makuch), K. Szostak, Kozyra (90 Mojak), Leniart.
Aleksandria: Muca – Adamowicz, Kukiełka, Palikot, Łukasik, Sitko (55 Szwed), Skrzypek, Chmura (78 Przytuła), Solak, Stelmach, Dorosz.
Sędziował: Mariusz Węgrzyn.
Tur Turobin pod wodzą Bartłomieja Kowalika to zupełnie inny, lepszy zespół. W niedzielę „czarno-czerwono-biali” pokonali 2:1 Tanew Majdan Stary. Druga bramka dla gospodarzy wzbudziła jednak sporo kontrowersji.
– Sędzia popełnił błąd. Zawodnik Tura wpadł na naszego piłkarza i dlatego się przewrócił. O karnym nie powinno być mowy – denerwuje się Krzysztof Łuszczak, trener gości. – Moim zdaniem jedenastka była ewidentna. Nasz zawodnik został wytrącony z rytmu przez przeciwnika – twierdzi Kowalik.
Tur Turobin – Tanew Majdan Stary 2:1 (1:1)
Bramki: Omiotek (30), M. Kowalik (82 z karnego) – Kotwis (5).
Tur: Derewecki – Brodaczewski, P. Lachowicz, M. Kowalik, Woźny, Kryk (55 Antończak), B. Kowalik, Kalamon (56 Jarmuł), Kosidło (90 A. Lachowicz), Omiotek, Pyda (80 Gałka).
Tanew: Szponar – S. Skubis, Cios, Ruszczak, Kmieć, Kowal (70 Rymarz), Blicharz, Wojda (75 P. Skubis), Król (80 Żbikowski), Zań, Kotwis.
Sędziował: Tomasz Płóciennik.
WALKOWER DLA KORONY
Piłkarze Korony Łaszczów dostali walkower za przegrany 0:1 mecz z Tanwią Majdan Stary. – To moja wina. W końcówce spotkania, w przypływie emocji źle zrobiłem zmiany i przez cztery minuty na boisku nie było młodzieżowca. No cóż tak bywa, ale nie mogę odżałować straconych punktów – powiedział Krzysztof Łuszczak, szkoleniowiec Tanwi.
Źródło:http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120401/PILKA12/120409959